piątek, 20 lutego 2015

Rozdział 3

Jedna chwila może zmienić całe nasze życie. 
Jedna decyzja. 
Jeden człowiek. 

Jesienne promienie słoneczne przebijały się przez moje zasłony. W irytujący sposób świeciły mi w oczy. Chcąc jeszcze na chwilę zasnąć położyłam się na brzuchu odwracając głowę w przeciwną stronę niż okno. W dalszym spaniu przeszkadzało mi krzątanie się mojej przyjaciółki. Odruchowo sięgnęłam pod drugą poduszkę w celu wyciągnięcia mojego telefonu. Zapomniałam, nie ma go tam. Niewyspana usiadłam na brzegu łóżka wkładając miękkie kapcie na stopy. W mieszkaniu rozchodził się przyjemny zapach naleśników.
-Podnoś nogi! - nakazała Alex słysząc moje szuranie. - Dzień dobry - przywitała się kładąc przede mną dwa naleśniki pokryte bitą śmietaną, po sekundzie dołożyła jeszcze kakao, które było w moim ulubionym biało-czarnym kubku w łaty. - Bon appétit - zaśpiewała melodyjnie.
- Merci - zaśmiałam się. Ani ja, ani Tobias nie umiemy gotować, tylko Alexandra wyróżnia się tym talentem. Moje zdolności kulinarne ograniczają się do jajecznicy, makaronu, ziemniaków i herbaty. Resztę albo spale, rozgotuje, przesolę, albo po prostu nie wiem jak się robi. Jeśli ktokolwiek zechcę, żebym coś ugotowała musi się liczyć z możliwymi problemami żołądkowymi. Nie każdy jest idealny. Z wyjątkiem Alex. Jest naprawdę śliczną kobietą. Ma falowane, kasztanowe włosy do ramion i przyciągające brązowe spojrzenie. Jej wydatne usta z pewnością chciałby całować każdy facet na tej planecie. Ponad to jest inteligentną, błyskotliwą i bystrą osobą o wielkim poczuciu humoru. Alex to chodzący ideał. Po zjedzonym śniadaniu włożyłam naczynia do zmywarki i udałam się do salonu, by dołączyć do mojej przyjaciółki, która oglądała powtórkę drugiego sezonu "Plotkary"
-Nie chcę cię pośpieszać, ale masz dokładnie półtora godziny na przygotowanie się do randki. - zauważyła pokazując mi wyświetlacz komórki, bym mogła zobaczyć, która godzina.
-To nie randka! - oburzyłam się. Uśmiechnęła się do mnie znacząco i wstała z kanapy.
-Idziemy się stroić - przewróciłam oczami. - Ja znajdę ci ubrania, ty idź wziąć prysznic. - westchnęłam bezsilnie. Naprawdę nie chcę spotkać się dzisiaj z tym chłopakiem. Nawet nie pamiętam dokładnie jak wyglądał. Jednak szczególnie utkwiły mi w pamięci jego oczy. Tęczówki, w których można się zatracić. Były duże i czekoladowe, może trochę smutne. Możliwe, że kryją w sobie jakąś tajemnice? Albo są zmęczone życiem, które zaoferowało mu bolesne nauczki?
- Przez swój ubiór musisz pokazać, że jesteś otwarta na nowe znajomości, ale również podchodzisz do nich z lekkim dystansem.
-Skąd pewność, że chce zawrzeć z nim znajomość.
-Znam cię. - puściła mi oczko. Na moim łóżku znajdowało się kilka stylizacji. - Polecam numer cztery - mi również najbardziej się podobał. Najpierw założyłam czarne, kryjące rajstopy, po czym ubrałam luźną, dzianinową, szarą sukienkę sięgającą mi do połowy ud. - Myślałam, żeby wyprostować ci włosy, ale pofalowane są ładniejsze, więc nic z nimi nie zrobimy - Makijaż podkreślił moje piwne oczy. Usta pomalowałam ulubioną czerwoną szminką. W korytarzu czekały na mnie ciemnozielone, wysokie kozaki i czarny płaszcz, oraz tego samego koloru skórzana torebka. - Wyglądasz ślicznie.
-Dziękuję bardzo - przytuliłam ją i pocałowałam w policzek. - Pa - pożegnałam się wychodząc z mieszkania. Na zewnątrz czekała na mnie taksówka. Podałam kierowcy nazwę kawiarni, w której miało odbyć się spotkanie z Gregorem. Podróż szybko minęła. Nie myślałam o niczym, tylko podziwiałam widoki. Podziękowałam starszemu mężczyźnie wręczając mu należytą kwotę. Stanęłam przed drzwiami budynku i zrobiłam dwa głębokie wdechy i wydechy. Wnętrze Złotego Rogu było przyjemne. Różne odcienie brązu otaczały mnie ze wszystkich stron, a beżowe fotele przy stolikach wydawały się bardzo miękkie. Zauważyłam bruneta, który pomachał mi dając znak, że to do niego powinnam się przysiąść. Powoli zmierzając w jego stronę zorientowałam się, że to sławny skoczek narciarski Gregor Schlierenzauer. Nie jedna dziewczyna dałaby się pociąć, żeby być na moim miejscu.
-Cześć - przywitał się wstając. Pomógł zdjąć mi płaszcz i odsunął fotel abym usiadła. Podziękowałam i również się przywitałam. - Wyglądasz bardzo ładnie. - skomplementował mnie. Po raz drugi rzekłam "dziękuję"
-Mogę już odzyskać moją komórkę? - zapytałam grzecznie. Chłopak uśmiechną się łobuzersko.
-Nie tak prędko, moja droga. Najpierw wypijemy kawę, zjemy coś słodkiego i dopiero wtedy odzyskasz swoją własność. - podirytowana przewróciłam oczami.
-Naprawdę mi się śpieszy - próbowałam go przekonać, jednak na próbach się skończyło. Kelnerka przyniosła nam zamówienie, które przed moim przyjściem złożył mężczyzna. Gruszki w ciepłym sosie waniliowym wydawały się bardzo pyszne, jednakże jest mały problem.
-Wspominałam, że jestem uczulona na wanilie? - zrobił niedowierzającą minę. - Mogę ci to udowodnić jeśli chcesz, ale wtedy nasze spotkanie zakończy się w szpitalu.
-Żaden problem, zaraz zamówisz to, na co masz ochotę.
-Nie kłopocz się, oddaj mi telefon, a ja szczęśliwa opuszczę lokal - posępniał. Nie chodzi o jego twarz, ale o oczy, które zaszły mgłą, a iskierki tańczące w nich zniknęły. - Chociaż mam ochotę na szarlotkę na ciepło z lodami. - uśmiechnęłam się do niego. Zawołał kelnerkę i poprosił o przyniesienie mojego deseru. Popularny Shlireri zaczął opowiadać jakieś beznadziejne kawały. Były do tego stopnia kiepskie, że aż śmieszne. Myślałam, że pęknę ze śmiechu.
Chłopak nie przestawał, tylko dalej żartował. Młoda kobieta przyniosła moje pyszności, a ja zabrałam się za konsumowanie. Jakie to dobre. Szczerze, na początku Gregor zrobił na mnie złe wrażenie, jednak teraz nie żałuje, że tu jestem.
-Zadam ci kilka pytań, żebyśmy się lepiej poznali, co ty na to? - pokiwałam tylko twierdząco głową. -Ile masz lat?
-23.
-Masz brata lub siostrę?
-Jestem jedynaczką.
-Jaka jest twoja mama?
-Och, to wspaniała kobieta. Jest bardzo wyrozumiała. Gdy byłam dzieckiem nie ograniczała mnie, bo uważała, że człowiek uczy się na własnych błędach. Włożyła wiele wysiłku by mnie wychować. Bardzo ją kocham.
-A twój ojciec? - raczej mężczyzna, który mnie zmajstrował.
-Nie znam mojego biologicznego ojca. Zostawił nas niedługo po porodzie. - odpowiedziałam nie patrząc na niego, a gdy już podnosiłam wzrok zauważyłam, że chłopak nad czymś dumał. Pewnie jego rodzina jest idealna i zastanawia się jak to jest być na moim miejscu. Nie jest źle. Najbardziej bolał widok mojej mamy, która tęskniła za tym draniem. To się zmieniło w chwili poznania Jonasa. Gdy miałam 12 lat wzięli ślub. Byliśmy szczęśliwi. Jonas jest dla mnie lepszy niż mogłabym sobie wymarzyć.
Sięgnął do kieszeni swojej kurtki i wyciągnął z niej mój telefon. Odblokował go i czegoś w nim szukał. I tak dużo już widział, więc nie ma sensu, żebym próbowała mu go zabrać.
-To twoja mama? - zapytał pokazując mi zdjęcie mojej rodzicielki. Uśmiechnęłam się na jej widok i pokiwałam głową. Odłożył telefon na stół i przesunął go w moją stronę. Znowu odpłynął gdzieś myślami.
-Mam pewną propozycje - oznajmił. W jego oczach pojawił się błysk.


~*~
Już trzeci rozdział ^.^ Jeśli ktoś go przeczyta bardzo proszę o komentarz. Przyjmę każdą krytykę.
Buziaki :* 

2 komentarze:

  1. Rozdział cudoo :-*
    Cieszę się i dziękuję za zaproszenie :-)
    Ciekwi mnie ta propozycja Gregora, myślę że w przyszłości będą razem.
    Czekam na następny i weny życzę :-)
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej :))
    Świetny rozdział, taki lekki, ale zarazem przyjemny. ♥
    Randka ze Schlierim. ♥ Nie wiem jak powinnam go ocenić. Wydaje się być sympatycznym, ale tak naprawdę też bardzo skrytym. Zauważyłam, ze wypytywał tylko i wyłącznie naszą bohaterkę. Zastanawia mnie dokąd zaprowadzi ich ta znajomość. ;)
    No i także ogromny znak zapytania rodzi się w mojej głowie, gdy pomyślę o pomyśle jaki miał Gregor.. ;)
    Czekam na więcej. :*
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń