wtorek, 17 lutego 2015

Rozdział 2

Nie spotykaliśmy się przypadkowo.  
Czasami jest tak, że jak bardzo czegoś pragniesz, to się po prostu dzieje. 


Głupi budzik, głupia Petunia! Tak Petunio, właśnie cię obraziłam! Wszystko się psuje, a z dzisiejszym dniem wiąże wielkie nadzieje. Przecież nie codziennie przeprowadza się wywiad ze znanym na całym świecie biznesmenem. Powili zaczynam przyzwyczajać się do biegu. Rada dla każdego: nigdy nie biegaj w butach na obcasie. Właśnie to robię i coś czuje, że zaraz złamie nogę. Jedynym moim sprzymierzeńcem jest pogoda. Dlaczego dzisiaj musi być tak dużo osób na ulicy?! Do moich uszu dotarł dźwięk mojej komórki. Pośpiesznie wyjęłam ją z torebki. "Szef" Tylko nie krzycz, proszę.
-Słucham? - odebrałam zdyszana.
- Jesteś już w hotelu?
-Ym, prawie.
-Natalie, na Miłość Boską, nie spóźnij się - niemalże krzyczał.
-Dobrze, dobrze. Zaraz będę - spojrzałam na ekran chcąc zakończyć połączenie. Chwila mojej nieuwagi zakończyła się upadkiem. Leżał nam mnie jakiś przystojny brunet o brązowych oczach. Moje policzki oblały się szkarłatnym rumieńcem. Chłopak wstał jako pierwszy, po czym podał mi dłoń, pomagając mi tym  ponieść się z ziemi.
-Tak bardzo Pana przepraszam. - zaczęłam paplać zakłopotana. - Śpieszę się i po prostu Pana nie zauważyłam. - co za wstyd. Mężczyzna uśmiechnął się do mnie promiennie.
-Nic się nie stało, cała przyjemność po mojej stornie - zaśmiał się, a ja spojrzałam na zegarek. Cholera jasna, już 12;25. Szybko podniosłam moją torebkę i ostatni raz rzuciłam "przepraszam". W odpowiedzi usłyszałam "Nazywam się Gregor". Sprintem Natalie, sprintem! Niczym huragan przemierzałam kolejne metry. Och, muszę wyglądać okropnie. Dlaczego akurat ja mam takiego pecha? Co jeśli stało się coś temu chłopakowi? Złamał sobie rękę, nogę, cokolwiek innego i będę musiała płacić mu odszkodowanie. Tylko nie to. Widzę hotel, nareszcie jestem już blisko. Wchodząc do holu spojrzałam na zegar, który wskazywał 12;40, niezły mam czas. Może wystartuję w jakimś maratonie? Uderzyłam się w głowę, że mam takie niedorzeczne myśli? Moim pierwszym celem była łazienka, ponieważ muszę zobaczyć jak wyglądam. Na pierwszy rzut oka w porządku. Wystarczy, że przeczeszę włosy i będzie niemalże doskonale. Buty mam czyste, rajstopy bez "oczka", sukienka również nie jest poplamiona. Ściągnęłam płaszcz, by zobaczyć jego tył. O dziwo był w takim stanie, w jakim go ubrałam. Wyszłam z pomieszczenia kierując się do sali konferencyjnej, w której miał się odbyć wywiad.
-Pan Kloves już na Panią czeka - przywitała mnie niewysoka blondynka. Uśmiechnęłam się do niej i weszłam do środka.

***
-Alex, nigdzie nie mam tego telefonu! - prawie płakałam.
-Jeszcze raz przeszukaj swoją torebkę, ja sprawdzę w płaszczu - starała się mówić spokojnym tonem, by bardziej mnie nie denerwować.
-Nie ma! - wrzasnęłam mając dość tej sytuacji.
-Wiem, zadzwonię na twój numer i może ktoś odbierze. - jak powiedziała, tak zrobiła. Bardzo się stresowałam. W tym telefonie mam całe moje życie: numery, zdjęcia, notatki, wszystko. Po liku sygnałach odezwał się męski, zachrypnięty głos.
-Tak, słucham?!
-Oddawaj złodzieju moją komórkę - krzyknęłam, a Alex zganiła mnie wzrokiem. - Proszę - dodałam nieco milej. Złodziej zaśmiał się. Co za cham! Ukradł mój telefon, a teraz się ze mnie śmieje!
-Nie jestem żadnym złodziejem. Podczas naszej małej stłuczki wypadł ci i nie miałem możliwości, żeby go zwrócić - pamiętam tego chłopaka. Jak on miał na imię?
-Heinrich? - zapytałam głupkowato, na co wybuchnął głośnym śmiechem.
-Nie, jestem Gregor. Może się jutro spotkamy? - był dziwnie zadowolony.
-Ym, o 14 w Złotym Rogu? - zaproponowałam.
-Mi pasuje. Słodkich snów, Natalie - rozłączył się. Skąd on zna moje imię?! Przecież mu się nie przedstawiałam. Pewnie grzebał w moim telefonie! Słodki Jezu, co za wstyd! Z resztą, czym ja się przejmuje, jutrzejsze spotkanie będzie naszym ostatnim. Z drugiej strony zaintrygował mnie ten chłopak. Nie wydaje się być gburem ani bezczelnym hipokrytą. Niewykluczone, że jest szarmanckim dżentelmenem szanującym kobiety. Chociaż gdyby tym się cechował nie sprawdzałby, co mam w telefonie. Co za ciekawski facet!
-Przygryzłaś wargę - zapiszczała Alexandra. Zrobiłam to nieświadomie, a ona już się ekscytuje.
- Za dużo sobie wyobrażasz - warknęłam i udałam się do sypialni. Zmęczona całym dzisiejszym dniem rzuciłam się na łóżko. Długo nie musiałam czekać, aby Morfeusz zabrał mnie do swojej krainy.


Happy Birthday for the best,greatest man in the world . I wish you all the best, lots of smiles, good days, great and long jumps, and all the best .A lot of love. HAPPY BIRTHDAY my dear.

~*~
Pierwsze spotkanie Gregora i Natalie mamy za sobą. Co wy na to? 
Buziaki ;*
  

2 komentarze:

  1. Świetny blog!!!
    Czekam na więcej :)
    Prosze informuj mnie :)
    Zapraszam na spóźnioną 5 :) http://dalam-ci-wiecej-niz-powinienes-dostac.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam do mnie :) lwiaczesc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń