sobota, 18 kwietnia 2015

Rozdział 9


Przytul mnie i połam lód w opłatki kry,
Przytul mnie wiosenny świt podaruj mi
Dopóki gwiazd szalony krąg, nadzieje mam,
Dopóki łza jest jeszcze łzą,
 Nie jestem sam.

Ludzie najwięcej myślą o swoim życiu przed snem. Wtedy ogarnia nas dookoła ciemność, która często wypełnia naszą duszę. Marzymy o wielkiej miłości, o osobie, która mogłaby leżeć obok nas i szeptałaby miłosne wyznania. Wyobrażamy sobie naszą przyszłość, raz smutną, a innym razem szczęśliwą. Ale równie często zastanawiamy się nas sensem naszego życia i naszego postępowania. Zadajemy miliony pytań, które nie doczekają się odpowiedzi. Przypominamy sobie różne sytuacje z życia i besztamy siebie za złą postawę. Ja w tym momencie leżę tyłem do łóżka Gregora i myślę. Zastanawiam się celem mojego poczynania. Boję się, że skrzywdzę Jonasa. Człowieka, który kocha mnie jak córkę, a ja kocham go niczym tatę. On jest moim tatą, a nie jakiś mężczyzna, który bez skrupułów zostawił kobietę, która urodziła mu dziecko. Teraz ja bez żadnego oporu powinnam zniszczyć jego cudowne życie, które najprawdopodobniej wiedzie. Ale nie chcę zranić jego obecnej rodziny, która nic mi nie zrobiła i nie jest niczemu winna. A Jonas? Obawiam się, że poczuje się odtrącony, że pomyśli, iż chcę go wymienić. Tak się nigdy nie stanie. Jestem mu wdzięczna za miłość i wsparcie, które okazuje mi na każdym kroku. Na miano "taty" trzeba sobie zasłużyć, a on od początku naszej znajomości pokazuje, że nie mogę wymarzyć sobie kogoś lepszego. Tatą nie jest osoba, która spłodziła dziecko, tatą jest ten mężczyzna, który go kocha i wychowuje. Z drugiej strony, chcę dowiedzieć się, dlaczego zostałyśmy porzucone. W skali od jeden do dziesięciu moje rozdarcie wynosi sto jedenaście. W dość niezgrabny sposób odwróciłam się twarzą do Gregora. Chłopak miał zamknięte oczy. Oby nie spał, bo potrzebuję z nim porozmawiać.
-Gregor, śpisz? - spytałam szepcząc. Usłyszałam niewyraźny pomruk, po czym chłopak odpowiedział:
-Nie, Natalie, nie śpię. - przetarł dłonią rozespane oczy. - Coś się stało? - lekko uniósł swoje ciało, a głowę oparł o dłoń.
-Mógłbyś opowiedzieć mi o moim biologicznym ojcu? - spytałam niepewnie. Greg zastanawiał się przez moment nad odpowiedzią.
-Jest wymagającym człowiekiem, ale mimo to wszyscy go lubią, bo jest pozytywny, pomocny i dobry.
-Ma rodzinę?
-Ma żonę i dwójkę dzieci,
-Jest dobrym ojcem?
-Wydaję mi się, że tak. - dziwnie się poczułam. Z jednej strony ogarnia mnie złość i zazdrość, ponieważ ktoś ma osobę, która powinna być ze mną, a z drugiej zrobiło mi się cieplej na sercu, gdy usłyszałam, że mam przyrodnie rodzeństwo. Moje oczy wypełniły się łzami. Nie mogę zacząć płakać, nie przy nim. Głęboko nabrałam powietrza i zamknęłam powieki na kilka sekund.
-Natalie, mogę...mogę z tobą dzisiaj spać i cię przytulić? - jego głos był cichy, a wzrok błądził po całym pokoju.
-Nie wiem czy to dobry pomysł.- wcześniejsze wydarzenie było chyba zbyt krępujące, bym mogła zgodzić się na coś takiego.
-Ty tego potrzebujesz i ja też. - ma racje. Chcę, żeby ktoś mnie mocno przytulił i swoim ciepłem ułożył do snu. Podniosłam rąbek kołdry, tym samym wysyłając mu zaproszenie. Położył się obok mnie na moim małym łóżko. Na początku nie wiedzieliśmy, co robić. W końcu ja wykonałam pierwszy ruch. Położyłam głowę na jego torsie, a ręką objęłam jego ciało, on natomiast otoczył mnie swoim ramieniem. Ten gest wcale dla mnie dużo nie znaczy. Przecież ja często kogoś przytulam, jak nie Tobiasa, to Alex, jak nie ją to kogoś w pracy, jakąś koleżankę lub kolegę. Lubię przytulać i być przytulana. Niby dlaczego ten moment miałby mieć jakieś szczególne znaczenie?  Może dlatego, że Gregor przytula mnie w chwili, w której najbardziej tego potrzebuję?
Wsłuchując się w bicie jego serca i kołysana ruchem klatki piersiowej zasnęłam.

***

Obudziłam się kurczowo ściskając poduszkę. Widok pustego pokoju mocno mnie zdziwił, ale na szafce znalazłam kartkę, na której było napisane:
"Rano był u nas trener, by obudzić mnie na trening. Spałaś tak słodko, że nie mogłem tego zniszczyć. Przyniosłem ci śniadanie, a obok niego masz mapę, na której zaznaczyłem ci trasę prowadzącą pod skocznie. Jeśli chcesz, to przyjdź. 
Gregor"
Czyli czeka mnie mała wycieczka. W sumie nie jestem głodna, więc tylko się odświeżę i przebiorę. Ubrałam szeroką koszulkę w paski, jasne jeansy z przetarciami, ciepły płaszcz w czerwono czarną kratkę i czarne botki. Dzisiaj pogoda była o wiele lepsza. Ale, mimo, iż słońce wyszło zza chmur i przestało padać, wiał zimny wiatr. Oby nie przeszkadzał skoczkom w treningu na skoczni. Do miejsca. które na mapie było znaczone znaczkiem "X" z hotelu jest dosłownie 5 minut. Na trybunach było około 10 osób, a pozostali to skoczkowie i sztaby. Nie znam tu nikogo. Nerwowo rozglądałam się za znajomymi twarzami, lecz na próżno moje starania. Nieoczekiwanie dostałam MMS'a
Od: Kurdupel
Patrz *.*
A pod spodem było załączone zdjęcie nieznanego mi przystojnego mężczyzny.
Do: Kurdupel
Kto to? Jezu, jaki on jest boski
Po chwili usłyszałam dźwięk oznaczający, że ktoś usiłuję się ze mną skontaktować. Czyżby to był Gregor? Niestety, bądź stety to Alex.
-Halo? - odebrałam ucieszona możliwością rozmowy z moją przyjaciółką.
-To jest Malachi Parker, nowa postać w Pamiętnikach. - niemalże krzyczała z podekscytowania.
-Zamawiam! - szybko zareagowałam, wiedząc, do czego Alexandra zmierza.
-To nie fair, ty już zaklepałaś Damona i Klausa. - zabrzmiała jak obrażone dziecko.
-Dobra, dobra. Opowiadaj lepiej, kim jest.
-Zabił swoją rodzinę, z wyjątkiem siostry bliźniaczki i był we więzieniu!
-Zakochałam się w kryminaliście...-westchnęłam. Usłyszałam za sobą przeraźliwy pisak. W sekundzie odwróciłam się do tyłu i ujrzałam Stefana, którego mina mówiła, że zaraz zemdleje ze strachu. - Alex, muszę kończyć. Zadzwonię później. - nie czekając na odpowiedź rozłączyłam się.
-Gregor jest bandytą?! - pisnął. Zaśmiałam się głośno.
-Nie, Bobrze. Rozmawiałam z przyjaciółką o nowej postaci w "Pamiętnikach wampirów" - mówiłam spokojnie. Jego twarz przybrała pogodniejszego wyrazu.
-Ej, też to lubię. - i powrócił wesoły Kraft. - Który sezon?
-Początek szóstego. - rzekłam dumnie, a chłopakowi zrzedła mina.
-Środek czwartego. - dlaczego Stefan nie znalazł jeszcze ukochanej? Przecież on jest idealny i trochę przypomina mi Tobiasa. Kraft mógłby być jednocześnie przyjacielem i wybrankiem serca. Można z nim porozmawiać, oglądać romantyczny serial, śmiać się i przytulać. Jego  ramiona są stworzone do przytulania. Myślę, że Bóbr jest człowiekiem, który jeśli raz pokocha będzie kochał na zawsze. Niestety, kobiety mają słabość do złych chłopców. Pociąga nas to, co tajemnicze i nieodkryte. Ten rodzaj mężczyzn jest bardziej powściągliwy, zamknięty w sobie i mniej skory do wyrażania swoich uczuć. Dlatego tak intrygujące jest dociekanie, co im w duszy gra. Nie wolno zapomnieć, że duża liczba kobiet stawia sobie za punkt honoru uwodzenie kogoś, kto wydaje się być nie do zdobycia.
-Ziemia do Naty! - ocknęłam się z mojego małego transu, gdy zauważyłam dłoń poruszającą się przed moim nosem. - Nawet ty się wyłączasz, jak mówię. - westchnął. - Idę na drugą część treningu. - dodał przytulając mnie na pożegnanie. Kobiety nie umieją docenić mężczyzny, który ma wielkie i dobre serce, a miłością mógłby zalać cały świat. Taki właśnie jest Stefan. Zawsze pogodny, uśmiechnięty, za wszelką cenę pragnący, by ktoś zaopiekował się jego sercem.
Chyba znalazłam odpowiedź na pytanie, dlaczego Gregor miał tyle kobiet. Ponieważ jest zagadką. Chciały, żeby się przed każdą z nich otworzył, by w końcu pokazał, jaki jest. Media wykreowały go na łamacza kobiecych serca, na mężczyznę, dla którego liczy się tylko przygoda na jedną noc. One chciały udowodnić, iż są na tyle wyjątkowe, aby poznać jego wnętrze. A on coraz bardziej się w sobie zamykał i nie dopuszczał do siebie, że któraś z nich może go naprawdę pokochać.
Westchnęłam zrezygnowana po raz czwarty okrążając skocznie w celu znalezienia Gregora. Wyciągnęłam telefon z kieszeni z zamiarem napisania do niego wiadomości. I nagle poczułam coś twardego i upadłam.
-To jakiś marny żart?! - wrzasnęłam spychając z siebie młodego blondyna, którego wcześniej nie widziałam na oczy. Wyciągnął dłoń, aby pomóż mi wstać, ale ja zignorowałam ten gest. Szybko otrzepałam się z kurzu. - No pięknie, jestem brudna! - uniosłam głos z wyraźnymi pretensjami.
-Mogłaś patrzeć, jak idziesz. - odgryzł się. Po akcencie poznałam, że pochodzi z Niemiec. - Jestem Andreas Wellinger. - kolejny raz podał mi dłoń, tym razem w celach zapoznawczych.
-Natalie Fischer, - rzuciłam od niechcenia.
-Chyba w kadrze mi nie uwierzą, jak powiem im, że spotkałem dziewczynę Gregora Schlierenzauera.  Szczerze, większość myślała, że rzuci cię po trzech dniach. - przesłyszałam się? On użył słowa "rzuci"? Czy ja jestem piłką? Uważałam, że Gregor jest arogancji, ale on go pobił na głowę.
-Powiedz mi proszę, od kiedy kadra Niemiecka zatrudnia nieletnich do noszenia nart skoczkom? - szeroko otwarł oczy ze zdumienia. - Powinieneś się bardziej cenić. Myślę, że odpowiednią pracą dla ciebie byłoby smarowanie nart.- Niemiec prychnął z oburzeniem.
-Jestem skoczkiem narciarskim i mam dziewiętnaście lat! - ewidentnie się zezłościł. Punkt dla ciebie, Natalie.
-Naprawdę? - udałam zaskoczoną. - Ten sport schodzi na psy. - rzekłam melodyjnie. Uniósł wzrok powyżej mojej głowy. Nim zdążyłam obrócić się, by sprawdzić, co zobaczył, poczułam czyjeś ręce oplatające mnie w tali niczym bluszcz. Gregor.
-Cześć, skarbie. - złożył pocałunek na moim policzku. - O, widzę, że zdążyłaś poznać Andiego.
-Wiecie co, ja już może pójdę. Do później. - ruszył przed siebie. Całe szczęście, że już go nie ma. Szczerze, nie polubiłam go. Wyswobodziłam się z uścisku i stanęłam twarzą w twarz z Tyrolczykiem.
- Jednak przyszłaś. - promienny uśmiech pojawił się na jego twarzy.
-Przyszłam...Gregor, będziesz zły, jeśli wrócę do hotelu? - pokazałam dłonią na moje ubrudzone ubrania.
-Jasne, że nie. Leć do pokoju i przygotuj się na kolacje. - radośnie klasnęłam w dłonie, po czym pocałowałam go w policzek. Dobrze, że nie wzięłam dużo pieniędzy, bo znając mnie weszłabym do jakiegoś sklepu i wyszła z wypełnionymi torbami. Mama mówi, że to zakupoholizm, lecz to nie prawda, bo jeśliby tak było Alex też by na to cierpiała. Doskonale pamiętam dzień, w którym przeszłyśmy same siebie. Pojechałyśmy z jedną z koleżanek i jej tatą do Salzburga. Oni spędzili tam tylko dwie godziny, a my nie dosyć, że byłyśmy tam od 10 do 21, to jeszcze zabrakło nam na powrót do domu. Bogu dzięki za Jonasa, który po nas przyjechał. I właśnie od tego dnia na zakupy z nami jeździ Tobias, który jak się okazało też lubi szastać pieniędzmi, lecz robi to rozsądnie. Ja też byłam bardzo rozważna, kiedy wydawałam swoje pierwsze kieszonkowe, bo przez długi czas go nie otrzymywałam. Dopiero, gdy mama i Jonas wzięli ślub dawali mi pieniądze, ponieważ on dobrze zarabia, o ona otrzymała podwyżkę. 

***
Myślałam, że nie będę się denerwować przed kolacją z rodzicami Gregora, ale teraz, kiedy stoję przed drzwiami restauracji mam ochotę uciec, gdzie pieprz rośnie. To trochę do mnie niepodobne. Zawszę chętnie i bez stresu poznaję nowych ludzi, a w tym przypadku boję się, że coś pójdzie źle.
-Kopniak na szczęście? - zapytałam z nadzieją w głoście. Gregor tylko się roześmiał. Objął mnie ramieniem i pewnie prowadził do stolika, w którym siedziała blondynka i brunet. Wdech i wydech, Natalie. Przedstawiliśmy się sobie i zajęliśmy miejsca. Greg ujął moją dłoń dodając mi tym samym otuchy.
-Mówiłeś, że jest ładna, ale nie, że aż tak. - Komplementował mnie pan Paul.
-Tatoo...-syn spiorunował go wzrokiem.
-Ale to prawda. Zgodzisz się ze mną, Angeliko?
-Ależ naturalnie. Natalie to bardzo piękna, młoda kobieta. - oblałam się czerwonym rumieńcem śmiejąc się nerwowo. Od zawsze miałam dziwną tendencje do odbioru komplementów i do nich samych. Kelnerka przyniosła nam jedzenie. Spojrzałam na Gregora, a on wzruszył ramionami.
-Zamówiliśmy za was, mamy nadzieje, że się nie gniewacie, - uśmiechnęłam się łagodnie i zaprzeczyłam. Posiłek zjedliśmy w kompletniej ciszy. Od czasu do czasu zerkałam na Gregora, a on mnie na tym przyłapywał.
-Czym się zajmuje twoja mama? - zaczęła temat rodzicielka Gregora.
-Jest pielęgniarką. - i to jaką dobrą. Do każdego pacjenta podchodzi z sercem i niesamowitą dobrocią. Jestem dumna, że to właśnie ta kobieta mnie urodziła.
-A tata? - dopytywała blondynka. Gregor zareagował natychmiastowo zwracając jej uwagę mówiąc, że to ciężki temat. Położyłam swoją dłoń na jego i uśmiechnęłam się lekko.
-Mój ojczym jest szefem firmy budowlanej. - nie lubię używać tego słowa, wole nazywać go "tatą", ale nie byłam pewna, czy w tej sytuacji wypada. Rozmowa zmieniła swój wygląd. Ojciec z synem rozmawiali o sporcie, co jakiś czas wtrącała coś pani Angelika, a ja oparta o krzesło przyglądałam się ich radosnej rodzinie. Rodzina to wielka wartość. Daje nam wsparcie i dużo miłości. Gregor ma szczęście i dobrze, że umie się z niego cieszyć i go docenić.
-Natalie może wyjdziemy na sekundkę? - spytała pani Schlierenzauer. 
-Żaden problem. - wzięłam swoją torbę i odeszłyśmy od stolika. W toalecie było wielkie lustro i w duchu dziękowałam za to Bogu. Wyjęłam szczotkę i zaczęłam powoli rozczesywać moje niesforne włosy. Długie, miedziane fale rozlały się na moich ramionach.
-Kochaj go. - ni z tego, ni z owego wypaliła mama Gregora. W lustrze spojrzałam na jej odbicie. - Kochaj, bo on pragnie być kochany. zaopiekuj się nim i bądź u jego boku zawsze, kiedy będzie cię potrzebować. Mów mu słowa, które chcesz wypowiedzieć, żeby później nie było za późno.
Proszę, obdarz go miłością, wielką, szczerą i bezwarunkową. - słowa tej drobnej kobiety wbiły mnie w podłogę. Zaangażowanie, z jakim wypowiadała wszystkie te zdania było przytłaczające. Przez to mam wyrzuty sumienia. Ona wierzy, że my naprawdę jesteśmy razem, a to jedna wielka farsa. Ale muszę brnąć w to dalej, bo nie chcę jej skrzywić prawdą. - A gdy odejdę, nie daj mu upaść. - dodała po chwili łamiącym się głosem.
-Obiecuję. - kłamstwo. Moja klatka jest coraz mniejsza. Im więcej kłamstw tym trudniej jest mi w niej żyć. Na sercu mam ogromny ciężar, a moja dusze przepełniona jest smutkiem.

~*~
Witam, witam, witam!
Zgadnijcie, kogo czekają egzaminy gimnazjalne?  
Tak, mnie...
Nawet nie wiem do jakiej szkoły chcę iść..
No cóż, tak też bywa...
A u was co słychać?
Dziękuję za komentarze <3
Buziaki ;*

7 komentarzy:

  1. Genialny rozdział!
    Po pierwsze powodzenia na egzaminach :) Ja mam jeszcze rok ;)
    Wracając do rozdziału. Mama Gregora jest chora? Czy chce, aby jej syn był szczęśliwy.
    Oj Andreas sobie dzisiaj u mnie nagrabił. Nie dość, że na nią wpadł to jeszcze się chamsko zachował.
    Nie wiem jak nazwać ani wyobrazić sobie relacji pomiędzy Gregorem, a Natalie. On coś czuje do niej więcej, ale ona trzyma go na dystans. Może po tym, co powiedziała jej pani Schlierenzauer może coś się zmieni? Wątpię, ale czekam na rozwój wydarzeń :)
    Pozdrawiam i weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Melduję się ^^
    Świetny rozdział i mogę śmiało stwierdzić, że jeden z lepszych ♥
    O co chodzi z mamą Gregora? Zaczynam się martwić. Jakoś to wszystko mi się nie podoba... A już w ogóle zachowanie Andreasa. Co ty sobie chłopie wyobrażasz? Kurczę, jak ja nie toleruję takiego chamstwa...
    Intrygujesz mnie coraz bardziej ♥
    Patrząc na ilość osób, zdających w tym roku egzaminy, czuję się jakoś staro :) Będę trzymać za Ciebie mocno kciuki, kochana ^^ Na pewno sobie poradzisz :)
    Buziaki i powodzenia :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominowałam cię do Liebster Award =)
    Szczegóły tutaj : http://skokwmilosc.blogspot.com/2015/04/liebster-award-3_20.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że wybaczysz mi spóźnienie...
    Szkoła jedynie może mnie usprawiedliwić i kompletny brak czasu... ;/
    Rozdział jest, Kochana, świetny. ♥
    Zresztą przyzwyczaiłaś już do tego. :D
    Zmartwiłam się naprawdę... Ta mgiełka wokół Grega i jego mamy jest niepokojąca... A Natalie... Ech... Muszę poczekać jeszcze kilka rozdziałów, aby ułożyć sobie to lepiej. ;))
    Świetne!
    Powodzenia na reszcie egzaminów! ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam, że tak późno, ale właśnie byłam pochłonięta egzaminami i narobiłam sobie strasznych zaległości wszędzie, gdzie się da.
    Kolejny idealny rozdział. Aż żal mi Stefanka, bo on jest taki uroczy i kochany, a ciągle sam. Nat ma rację a propos związków z mężczyznami pełnymi tajemnic, ale jestem pewna, że nie jedna kobieta czułaby się z Kraftem jak w niebie, bo on na 100% by ją rozpieszczał i kochał z całych sił swojego bobrzego serduszka.
    Intrygująca jest sprawa biologicznego ojca Nat. Jestem strasznie ciekawa, kto to taki. Może ktoś dobrze znajomy, którego nawet by nikt nie podejrzewał?
    Prawda, że z każdym kłamstwem Nati zaplątuje się coraz bardziej. Boję się co będzie, jeżeli wszystko wyjdzie na jaw. Co na przykład pomyślą sobie rodzice Gregora?
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepraszam, że tak późno komentuję, ale egzaminy dały się we znaki :/ Nie martw się, mam podobny problem ze szkołą..
    Ale wracając do sedna, bardzo ciekawy rozdział :D Świetny ten wątek z kolacją. Mam Gregora wie doskonale co mówi. Chce aby jej syn był w końcu szczęśliwy i mam nadzieję, że Natalie do tego doprowadzi i w końcu się przełamie.
    Czekam na następny, pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej;) Wpadłam tu jakiś czas temu i postanowiłam nadrobić;) Twoje opowiadanie mi się spodobało i bardzo przyjemnie czyta mi się Twoje opowiadanie. Momentami jest śmiesznie (np. gdy piszesz o Pamiętnikach ;D) a momentami smutno (np. ta scena w łazience). Byłam zaskoczona, że mama Gregora walnęła do Nat taki tekst. To było dość odważne posunięcie... Nie chciałabym być na miejscu tej dziewczyny. Oszukuje nie tylko swoją rodzinę, ale też rodzinę Gregora. Ale podoba mi się ta farsa;D Jestem ciekawa, co się stanie gdy wszystko runie i się wyda. Może być naprawdę niezła bomba!;D
    No i mam nadzieję, że między Nat i Gregorem rozwinie się prawdziwe uczucie. Chłopak może gra zabawnego chłopaczka, ale widać, że w głębi duszy potrzebuje uczucia i stabilności.

    Pozdrawiam! ;* I życzę dużo weny ;)
    A jeśli masz ochotę to zapraszam do siebie;) W spamie zostawiłam reklamę.

    sila-jest-we-mnie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń