czwartek, 2 kwietnia 2015

Rozdział 7

Jednego serca! Tak mało, tak mało,
Jednego serca trzeba mi na ziemi!
Co by przy moim miłością zadrżało,
A byłbym cichym pomiędzy cichemi.

Pisząc artykuł o najstarszym małżeństwie w Austrii uświadomiłam sobie, jak bardzo pragnę miłości. Nie potrzebuję mężczyzny, który nieba by mi przychylił. Marzę o kimś, dzięki komu mogłabym zapomnieć o całym Bożym świecie. Wtuliłabym się w jego tors i poczułabym się bezpieczna, zrelaksowana i kochana. Tylko ja mogłabym całować jego usta, byłby mój. Razem przeszlibyśmy przez ten szalony świat drwiąc z rutyny szarych dni. Bylibyśmy jak księżniczka i książkę, a nasza bajka trwałaby wiecznie. Niestety w najbliższym czasie nie spotkam mojego księcia, z którym gotowa byłabym uciec. W zamian mam złego łotra, który uwięził mnie w klatce stworzonej z tajemnicy, szantażu i bólu. Westchnęłam głośno, bo tylko tyle mogłam zrobić w obecnej sytuacji. Przechodząc przez korytarz kątem oka ujrzałam lustro, a w nim swoje odbicie. Ze łzami w oczach wpatrywałam się w nie. Jak mogłam upaść tak nisko, żeby udawać związek? Nie jestem lepsza niż te kobiety, które są z mężczyznami dla ich pieniędzy. Czuję się źle. Może powinnam się wycofać? Chociaż nie wiem czy nie jest na to za późno. O naszym związku wie Tobias, moi rodzice, rodzice Gregora, których mam poznać w Norwegii, a teraz śpieszę się na spotkanie z jego kadrowymi przyjaciółmi. Za dużo osób wplątanych jest w to kłamstwo.
Nie płacz, bo będziesz wyglądała jak panda! - krzyczała moja podświadomość. Ubrana w burgundową, rozkloszowaną spódnicę, w którą była włożona biała koszula w czarne serduszka, w tego samego koloru rajstopy z jasnym paskiem na udzie ozdobionym sercami oraz mając na stopach czarne botki na obcasie wszyłam z mieszkania. Zrobiło mi się zimno, więc wróciłam po czarny płaszczyk. Moja Petunia to jeżdżąca historia, mało który samochód przeżył i zobaczył tyle co ona. Przecież nie w każdym aucie na tylnym siedzeniu ktoś przeżywa swój pierwszy raz. Dla jasności to była Alexandra. Właśnie tym garbusem pojechaliśmy na nasze pierwsze, wspólne wakacje. Pamiętam jak dostałam swój pierwszy mandat, wcale nie było ich więcej. Miałyśmy z Alex do załatwienia jakaś sprawę w urzędzie, na parkingu nie było miejsca, a przed budynkiem mogli parkować tylko pracownicy. Alexandra wyszła z samochodu, a ja czekałam na nią za przed urzędem z nadzieją, że nie zostanę ukarana za złe parkowanie. Na moje nieszczęście do szyby samochodu zapukał strażnik miejski. Udawałam kompletną idiotkę: w jednym momencie modliłam się do Boga, żeby funkcjonariusz był łaskawy, a w drugim przezywałam Alexandre i mówiłam, że to jej wina. Mężczyzna okazał się na tyle życzliwy, że dostałam tylko 50 euro do zapłaty. Dosłownie rzuciłam mu się w ramiona dziękując za wyrozumiałość. Nasz znajomy mechanik mówi, że ciągłe naprawianie Petunii jest nieopłacalne i lepiej ją sprzedać, ale ja ciągle chcę utrzymać ją przy życiu. 
Zajechałam pod umówione miejsce, gdzie mieli na mnie czekać moi przyszli znajomi wraz z Gregorem. Wchodząc do restauracji od razu usłyszałam ich głośne śmiechy. Podeszłam do stolika, a oni nawet nie zaszczycili mnie wzrokiem.
-Cześć jestem...- zaczęłam, ale niedane było mi skończyć, gdyż blond chłopak przerwał mi mówiąc:
-Tak, tak, już zrobimy sobie zdjęcie. Ach te fanki..- podnieśli na mnie wzrok. Gregor uśmiechną się szeroko, wstał i objął mnie ramieniem.
-Chłopaki, to jest Natalie, moja dziewczyna. - przedstawił mnie, a im opadły szczęki. Chyba nie tak mnie sobie wyobrażali.
-Patrzcie, nie to nie potwór, to dziewczyna. Jaka ona śliczna. - rzekł najniższy z nich, mający na głowie bujne, kruczoczarne włosy. Wysunął moim kierunku dłoń, tak jakby chciał sprawdzić czy aby na pewno tutaj stoję, ale Gregor zareagował natychmiastowo - uderzył go w ową dłoń.
-Natalie, to jest Stefan, Michael, Thomas i Manuel. - chłopcy słysząc swoje imię kiwali głową. Usiadłam koło Schlierenzauer. Młodzi Austriacy dziwnie mi się przyglądali, dosłownie jakby widzieli kosmitkę. Po chwili Stefan jęknął.
-Dlaczego wy macie dziewczyny, a ja nie?! Rozumiesz, że Didl ma dziewczynę?! To jest dla mnie niepojęte. - oburzył się.
-Przecież masz mnie. - objął go ramieniem Michael.
-No dzięki, umiesz człowieka dobić. - zaczęłam się śmiać, aż w końcu poczułam, że ktoś mnie kopnął w nogę. Naprzeciwko mnie siedział Stefan, więc to musiał być on.
-Ej! - oddałam mu. Chłopak zmarszczył brwi.
-Nie śmiej się ze mnie. - wystawił język.
-Bo?
-Bo cię zje bobo. - i jak tu się z niego nie śmiać? Ma ponad dwadzieścia lat, a zachowuję się jak pięcioletnie dziecko. Od razu go polubiłam. Zauważyłam, że nie tylko ja mam z niego ubaw, reszta kadry również się z niego śmiała. Oparł się o oparcie i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Wepchnęłam się pomiędzy nim, a Thomasem. podszczypywałam go, dźgałam w brzuch i łaskotałam.
-Masz taką śliczną twarzyczkę, nie możesz się złościć. - chłopak oblał się czerwonym rumieńcem, ja delikatnie uszczypałam go w policzek. - Stefciu, mój mały bobrze, nie obrażaj się na mnie.
-No dobrze. - powiedział radośnie. Wróciłam na moje poprzednie miejsce. Kelnerka przyniosła danie, które zamówili przed moim przyjściem.
-Polubili cię. - Gregor mruknął cicho do mojego ucha, przy tym nosem muskając moją szyję. Dziwne ciarki rozeszły się wzdłuż mojego kręgosłupa. Podczas posiłku chłopcy opowiadali różne sprośne kawały. O dziwo śmieszyły mnie. 
-Chodźmy na piwo! - wyszczerzył się Thomas.
-Ale wy chyba nie możecie. - wybuchnęli śmiechem. Odezwał się skoczek, któremu przez cały ten czas uśmiech nie schodził z twarzy:
-Czy widzisz tu gdzieś Heinza? Nie. Czyli możemy robić wszystko, a tatuśkowi powie się, że grzecznie zjedliśmy kolacje, a później poszliśmy spać. - ciekawe, co by było gdyby ich trener się o tym dowiedział. Chciałam za siebie zapłacić, ale widząc stanowczy wzrok Gregora zrezygnowałam bez kłótni. Gdy wyszliśmy z restauracji poczułam czyjeś ciepłe palce oplatające moje. Spojrzałam na nasze dłonie. Zawsze myślałam, że trzymanie się za ręce jest zarezerwowane dla osób, które się kochają. Najwidoczniej się myliłam. Dyskretnie spojrzałam na mojego towarzysza. Miał rozmarzony wzrok i uśmiechał się delikatnie. Pewnie wyobraża sobie kogoś innego na moim miejscu. Szczerze, nie obraziłabym się gdyby mnie tutaj nie było.
-STOP! - przed wejściem do baru zatrzymał nas Poppinger. - Ja chcę zobaczyć jak się całujecie! - reszta chłopaków mu zawtórowała. Przestraszonym wzrokiem spojrzałam na Gregora mocniej ściskając jego dłoń. Miał być to znak, żeby coś wymyślił.
-Chłopcy, pocałunek to bardzo intymna chwila, którą zdecydowanie nie chcemy z wami dzielić. - Bogu, dzięki, że odpuścili. Skoczkowie zamówili piwo, o którym wcześniej wspominali, a ja poprosiłam barmana o shota. Spojrzeli na mnie zdziwieni.
-Mam dwadzieścia trzy lata, to normalnie, że piję. - powiedziałam, jakby to była  najoczywistsza rzecz na świecie. Później wpadli na pomysł, aby się założyć o to, kto wypiję najwięcej. Tylko Gregor zrezygnował, tłumacząc, że ktoś musi nas pilnować. Po wypiciu kilku następnych kieliszków przypomniałam sobie, że mam słabą głowę.
-Przepraszam bardzo. - bąknęłam wstając. Obraz był rozmazany, a moje nogi stały się miękkie. Co jakiś czas obijałam się o jakiś ludzi. W pewnym momencie tak mocno zakręciło mi się w głowie, że gdyby nie czyjeś umięśnione ciało upadłabym na ziemie. Zaśmiałam się, gdy zauważyłam twarz Gregora. - Upsss - kolejny chichot wydostał się z moich ust, gdy chłopak wsunął jedną rękę pod moje kolana, a drugą oplótł mnie w talii i podniósł. - Ale ja chcę się pożegnać z moimi przyjaciółmi! - pisnęłam. Zignorował moje słowa i szedł ciemną ulicą ze mną na rękach. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej. - Jak oni z tobą wytrzymują? Są tacy fajni, wyluzowani, a ty...ty jesteś Gregor. Straszny z ciebie dziwak, serio.
 - nadal milczał. Westchnęłam i zamknęłam oczy.

***

Do mojego pokoju wdzierały się promienie słońca. Coś w mojej głowie pulsowało. Czyżby ktoś zamienił miejscami moje serce i rozum? Z wielkim trudem podniosłam ciężkie powieki. O Słodki Jezu, nie jestem u siebie! Otaczały mnie szarości. Szara pościel, szare ściany, szara wykładzina. Poza tym były białe meble i dwa czarne fotele. I w co ja się wpakowałam?! Powoli położyłam stopy na podłodze. W tym momencie zdałam sobie sprawę, że mam na sobie tylko moją bieliznę i męską koszulkę sięgającą mi do połowy ud. Ja się zastrzelę, przysięgam. Cichutko jak myszka pokonywałam kolejne metry pokoju. Położyłam dłoń na zimnej klamce, lecz wtedy usłyszałam czyjeś kroki. Spanikowana wbiegłam do łóżka szczelnie przykrywając się kołdrą. Drzwi zaskrzypiały, do środka wszedł właściciel mieszkania. Położył coś na szafce obok mnie i usiadł na brzegu łóżka. Lekko uchyliłam kołdrę i zauważyłam uśmiechającego się Gregora. Kamień spadł mi z serca. Wydostałam się z mojego ukrycia.
-Dzień dobry, księżniczko. Jak się czujesz?
-Dzień dobry. Czuję się fatalnie. - zawstydzona spuściłam wzrok i bawiłam się moimi palcami. powoli zaczęłam sobie przypominać wczorajszy wieczór. Jak mogłam doprowadzić się do takiego stanu? Gdzie ja miałam rozum? I dlaczego jestem ubrana w to co jestem?
-Dlaczego mam to na sobie? - spytałam nie patrząc na niego. Chłopak przez chwilę nie odpowiadał.
-Alkohol ci zaszkodził i wymiotowałaś. - co za wstyd. Runęłam na poduszkę zasłaniając twarz kołdrą. Chłopak się zaśmiał i odkrył mnie.
-Nie musisz się wstydzić. Przy tych alkoholikach każdemu może się zdarzyć.
-Jestem beznadziejna...- jęknęłam. O mój Boże, Czy ja coś mu wczoraj powiedziałam.  Zrobiło mi się jeszcze gorzej. On jest dla mnie taki miły, zaopiekował się mną, a ja pewnie zachowałam się chamsko. Uklęknęłam, a zaraz po tym usiadłam na moich stopach. - Przepraszam za moje zachowanie, za to co powiedziałam. Dziękuję za to, że tu jestem. - pocałowałam go w policzek, obijałam jego szyje i wtuliłam się w niego.
-Dla mojej księżniczki wszystko. - zamkną mnie w szczelnym uścisku, co nie za bardzo mi odpowiadało. 
-Nie musisz być dla mnie taki miły, tylko udajemy parę. - odsunęłam się od niego.
-Ktoś musiał się tobą zaopiekować, bo ty nie byłaś wstanie. - jego ton zmieniał się z każdym wypowiedzianym słowem.
-Równie dobrze mogłeś zadzwonić po Alex albo Tobiasa.
-Wiesz, następnym razem pewnie tak zrobię. - warknął i wyszedł trzaskając drzwiami. IDIOTKA! 
Dopadł mnie straszny kac moralny, który był milion razy większy i trudniejszy do zniesienia niż ten wywołany alkoholem. Obok łóżka rzucona była moja spódnica, na całe szczęście była czyta. Ubrałam ją. Dom był ogromny, ale bardzo pusty i zimny. Mieszkanie moje i Alex jest dziesięć razy mniejsze, lecz jest wypełnione ciepłem i radością. Zawsze ktoś w nim jest, słychać głośne rozmowy, śmiech, a tutaj jedynym odgłosem jest radio w pomieszczeniu na dole. Gregor posiada piękny dom, aczkolwiek za nic nie zamieniłabym go za nasz. Na kuchennym blacie znajdował się mój telefon.
-Wysłałem Alex wskazówki jak ma dojechać po twój samochód, a później tutaj. - w ramach podziękowania uśmiechnęłam się nieśmiało. Usiadłam na wysokim krześle, a chłopak postawił przede mną biały kubek z kawą. Nie przepadam za nią, ale muszę jakość dojść do siebie. Mocno ściskałam naczynie uparcie się w nie wpatrując.
-Przepraszam. - szepnęłam nieśmiało podnosząc wzrok. Gregor stał do mnie tyłem i coś gotował. - Jestem ci naprawdę wdzięczna. - odwrócił się w moją stronę.
- Nie zapomnij, że po jutrze wylatujemy do Norwegii. Lepiej o tym poinformuj swojego Tobiasa, bo nie chcę znowu przez całą noc słyszeć tego irytującego dźwięku przychodzących wiadomości i tą durną piosenkę, którą masz ustawioną na dzwonek. -  był niemiły. W tym momencie powinnam coś powiedzieć, odgryźć się, ale nie mam na to siły. Marzę o gorącej kąpieli i o moim wygodnym łóżku. Kiwnęłam głową i spojrzałam na okno za nim. Alexandra już przyjechała. Gregor nie odprowadził mnie nawet do drzwi, w zamian ja pożegnałam się z nim głośnym trzaśnięciem drzwiami.


~*~
A więc jest i siódemka..
Jak wam się podoba rozdział? Jak myślicie, co wydarzy się w Norwegii?
Dziękuję za komentarze <3 
Buziaki ;*
WESOŁYCH ŚWIĄT!

8 komentarzy:

  1. Haha, ojej! ♥ Fragment z Michim i Stefanem- wymiata! :D
    '-Ale przecież masz mnie.
    -No dzięki, umiesz człowieka dobić'- kocham. ♥
    Ogółem, chłopcy z Austria Team są rozkoszni, naprawdę. ♥ Jej, uśmiech sam wchodzi na usta. Na dodatek to wszystko tutaj jest tak świetnie opisane. Woow. ;)
    Ech, tylko ta końcówka... Gregor się coś nam zirytował...
    Ech, dla niego to nie jest udawane uczucie. Nikt nie jest odporny na miłość. NIKT. Czasem coś po prostu zaczyna się czuć i... wówczas trudno jest się z tym pogodzić. Niestety...
    Cudowny rozdział, Kochana! ♥

    Wesołych Świąt! ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział ^^
    Nie no, Michi i Stefan to po prostu... połączenie idealne :) Jak tu ich nie lubić? Schlieri... Cały czas mam do niego jakieś mieszane uczucia, a od pewnego czasu, coraz bardziej mi się to udziela. Co on tak nagle się zdenerwował? Ja już go w ogóle nie rozumiem...
    Co wydarzy się w Norwegii? Hmm... wolę nie spekulować, bo pewnie stworzysz scenariusz, jakiego żadna z nas by się nie spodziewała ^^
    Buziaki i wesołych świąt :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny jest! Przezabawny. Naprawdę, nieźle się uśmiałam :D Ta sytuacja w barze powaliła mnie na kolana xd
    A tak by the way, wydaje mi się, że Gregor zaczyna coś czuć do Natalie. Widać, że robi się zazdrosny kiedy tylko usłyszy imię ' Tobias ', a to już coś znaczy.
    Do następnego, buziaki i wesołych świąt! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Stefan u ciebie jest idealnie zgodny z moimi wyobrażeniami. Wychodzi na to, że nie tylko w moich oczach jest on słodkim i uroczym dzieckiem.
    Nie mam pojęcia, co wykombinujesz na Norwegię, ale jestem niemalże pewna, że będzie to coś wybuchowego.
    A Gregor serio chyba zaczyna coś czuć do Nat, bo wątpię czy potrafiłby tak dobrze udawać. Zresztą w takiej troskliwej wersji bardzo mi się podoba.
    Jeszcze muszę ci powiedzieć, że ten kawałek z Petunią w roli głównej był boski. Naprawdę miałam uśmiech na pół twarzy.
    Pozdrawiam i Wesołego Jajka!
    PS Mam taką propozycję, a mianowicie chciałabym cię zapytać czy nie miałabyś może chwilki i nie chciałabyś wpaść na mojego nowego bloga? Rozdziały będą za niedługo, ale reszta jest już gotowa, więc byłoby mi niezmiernie miło, gdybyś zdecydowała się wpaść. Przeciwwskazania: nadwrażliwość na ironię i dobry humor (aczkolwiek patrząc po twoich rozdziałach to żadna z tych 2 rzeczy nie jest ci obca i stawiam, że raczej to lubisz). No więc co ty na to?
    http://how-to-become-a-champion.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzooo fajny rozdział!
    Michi i Stefan wygrali wszystko :-)
    Czyżby Gregor zakochał się w Natalie? Coś mi się wydaje, że tak.
    Jestem na niego zła. Nie musiał się tak na końcu odzywać chamsko w stosunku do niej. Ale jej postawa także mnie troche zirytowała, bo ona chyba też coś zaczyna do niego czuć, ale i tak dalej brnie w kłamstwach. Wszystko chyba zaraz wyjdzie na jaw.
    Czekam na następny rozdział i weny życzę !
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nareszcie pojawił się prolog :) Będziesz?
    http://how-to-become-a-champion.blogspot.com/2015/04/wskazowka-na-dobry-poczatek-badz-gotow.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział ^^
    Zapraszam do siebie :*
    http://happiness--is--everywhere.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Cześć!
    Wpadłam tutaj z nudów. Miałam przeczytać jeden, dwa rozdziały a skończyło się na siódmym :) Twoje opowiadanie jest wspaniałe! Bardzo się wciągnęłam <3 Gregor taki uroczy a Krafti... haha kochany!
    Świetny pomysł a twój styl pisania umila czytanie! Po prostu niesamowity rozdział z duża dawką czegoś zwanego - powalaczem z nóg :P Masz talent kochana!
    Z niecierpliwością czekam na kolejny i życzę weny <3
    Buziaczki!
    Serdecznie zapraszam do mnie: http://youmusttofly.blogspot.com/ <3

    OdpowiedzUsuń