środa, 8 kwietnia 2015

Rozdział 8



Coś sie dzieje między mną i tobą
Coś się dzieje głęboko w środku.
Chcę cię pocałować, ale sie boję
Chcę cię dotknać, ale się boję


Na lotnisko przyjechałam z Alexandrą i Tobiasem, gdyż uparli się, że muszą mnie pożegnać. Pamiętam, jak Tobias żegnał nas, gdy wyjeżdżałyśmy wraz z klasą do Niemiec na tydzień. Tak się tym przejął, że aż płakał. Przez całe siedem dni dzwonił kilka razy dziennie i wysyłał setki sms'ów. Nie lubię wyjeżdżać bez niego. Wtedy jeszcze bardziej się o niego martwię i zachodzę w głowę, czy wszystko z nim w porządku. Teraz jestem spokojna, bo zostawiam go w dobrych rękach.
-Tylko pamiętaj, nie rozrabiaj, nie mów za dużo, nie jedz czekolady przed snem, ubieraj się ciepło i baw się dobrze. - mówiła trzymając mnie w mocnym uścisku Alex.
-Tak jest! - zasalutowałam jej, niczym żołnierz przełożonemu. Chwile później przytulał mnie Tobias.
-Odbieraj moje telefony, odpisuj na sms'y, nie rób głupot. - pogroził mi palcem wskazującym.
-A wy się nie pozabijajcie. Tobias nie warz się grzebać w moich rzeczach, bo znowu coś zepsujesz! A ty Alex, jeśli pójdziesz z kimś na randkę od razu masz mnie o tym powiadomić. I żeby było jasne, łapy precz od mojej nowej sukienki. -  nasz grupowy uścisk za każdym razem jest wyjątkowy. Mam wtedy przy sobie dwie najważniejsze osoby w moim życiu. Osoby, które znają mnie doskonale, a mimo to są przy mnie i wiem, że zawsze będą.
-Natalie, musimy już iść. - tą piękną chwilę przerwał Schlierenzauer. - Tak przy okazji jestem Gregor. - przywitał się z moim przyjacielem męskim uściskiem dłoni.
-Tobias. - na pierwszy rzut oka widać, że nie przypadli sobie do gustu. Mój przyjaciel po raz kolejny mnie przytulił. Tym razem mocniej. - Kocham Cię. - powiedział całując mnie w policzek.
-Ja Ciebie też kocham. - odrzekłam. Zniecierpliwiony Schlieri odchrząknął, a ja niczym na sygnał odskoczyłam od Tobiego. Pomachałam im i wraz z Gregorem poszłam w kierunku odprawy. Ujął moją dłoń. Nie był to ten sam uścisk, co dwa dni temu. Tym razem trzymał mnie bardziej stanowczo, jakby chciał powiedzieć "ona jest moja"

***

W Lillehammer panowała brzydka pogoda. Wiał mocny wiatr, a z ciemnego nieba spadały duże krople deszczu. Nikt nie wziął ze sobą parasola, więc żebym sucha weszła do taksówki Gregor rozłożył nad naszymi głowami swoją kurtkę. Mówiłam, mu, że to niepotrzebne, ale on jak zwykle uważał inaczej. Jego zachowanie w samolocie, tak jak i teraz w samochodzie było jeszcze dziwniejsze niż zazwyczaj. Przez całą podróż trzymał mnie za dłoń i przez większość czasu wpatrywał się w widok za oknem. Nie odezwał się ani słowem. To akurat było mi na rękę, gdyż nie chciałam z nim rozmawiać. W hotelu zostałam poinformowana, że będziemy mieli razem pokój. Szczerze, wole spać na dworze niż razem z nim. Jedynym pocieszeniem był fakt, iż mieliśmy oddzielne łóżka. Postawa młodego Austriaka powoli zaczynała działać mi na nerwy i lekko już męczyła. Nawet przytulny pokój nie poprawił mi humoru. Wściekle rzuciłam walizkę na podłogę. Widząc to Gregor uniósł pytająco brew.
-Możesz przestać?! Nie zachowuj się jak pięcioletnie dziecko! - krzyczałam. - Nie wiem, gdzie widzisz problem, ale przestań! - chłopak położył swój bagaż obok łóżka i wolnym krokiem zmierzał w kierunku wyjścia. - Świetnie, idź sobie! Przynajmniej będę miała spokój! - wyszedł. Nie chciałam, żeby naprawdę sobie poszedł. Nie lubię być sama, ale niestety jestem. Teraz nie mam na myśli tego, że zostałam opuszczona w hotelu. Jestem samotna w obcym kraju bez osoby, do której w tym momencie mogłabym się przytulić i powiedzieć, co mi leży na sercu. Nie chcę martwić moich przyjaciół i z tego powodu do nich nie zadzwonię. Myślę, że wysłanie sms'a o treści "Jesteśmy już na miejscu. Jest tu pięknie" będzie odpowiednie. Po rozpakowaniu swoich rzeczy usiadłam na łóżku. I co ja mam teraz robić? Nie wiem gdzie iść, nie znam większości ludzi. Gregor pewnie jest u swoich przyjaciół, więc tam nie pójdę. Wiem, przebiorę się w coś odpowiedniego i wyjdę na miasto. Może to nie jest doby pomysł, bo go nie znam, ale raz kozi śmierć. Ubrana w kwieciste leginsy, zwykłą pudrową bluzkę, w beżowe botki do kostek oraz w jeansowej, przedłużanej kurtce wyszłam z pomieszczenia. Na korytarzu mijałam dużo różnych osób, do których uśmiechałam się przyjaźnie. Lubię poznawać nowych ludzi. W pewnym momencie ktoś złapał mnie za rękę. Wystraszona pisnęłam i wyrwałam ją.
- Czyś ty zgłupiał?! - uderzyłam Stefana w ramie. Zaśmiał się głośno.
-Widziałaś gdzieś Gregora? - pokręciłam przecząco głową i zbyłam go mówiąc, że się śpieszę. Gdzie się podziewa ten narwany Austriak? Nie zdziwiłabym się gdyby siedział w jakimś barze. Jeśli przyprowadzi jakąś kobietę na noc, to przysięgam, że to się źle skończy. Na całe szczęście przestało padać i spokojnie mogę kupić parasol. Od razu rzucił mi się w oczy beżowy w balony do latania. Moim marzeniem jest lot takim aerostatem, ale mam lęk wysokości, więc pewnie nigdy się na to nie odważę.
W tym norweskim mieście znajduję się dom wybitnej pisarki, zdobywczyni Nagrody Nobla
- Sigrid Undset. Zdecydowanie jutro muszę go odwiedzić. Co to by było za przeżycie zobaczyć na własne oczy miejsce, gdzie żyła i tworzyła ta słynna pisarka. Może uda mi się kupić ostatni tom powieści "Krystyna córka Lavransa" Byłabym w niebo wzięta i nawet Gregor nie byłby w stanie tego zniszczyć. Jutro będę zwiedzać, a na to muszę się dobrze przygotować, więc pora udać się na małe zakupy. Moje buty nie są idealne na deszczową pogodę, więc muszę kupić kalosze. Pamiętam czasy, gdy jeszcze byłam małą dziewczynką. Powinnam dodać "beztroską", ale nigdy tak nie było. Zawsze przejmowałam się wszystkim i wszystkimi.
Kiedyś mama kupiła mi śliczne, różowe kalosze z kokardką, byłam tak szczęśliwa, że zaraz po tym, gdy podziękowałam mamie wybiegłam z domu i przebiegłam 2.5 kilometra do domu Alex. To był pierwszy i ostatni raz, kiedy biegłam taki długi dystans i jeszcze tak szybko. Na drugi dzień Alexandra przybiegła do mnie w takich samych tylko jasno niebieskich. Cały dzień spędziłyśmy bawiąc się na dworze. Później byłyśmy chore, ale to szczegół.
Patrząc przez witrynę sklepu zauważyłam identyczne kalosze jak te sprzed lat. Bez zastanowienia je kupiłam. Zrobiłam im zdjęcie i wysłałam Alex. Dawno nie byłam bez niej na zakupach.
Muszę kupić coś eleganckiego jutrzejszą kolację z państwem Schlierenzauer. Niby wzięłam ze sobą kilka naprawdę ładnych rzeczy, ale widząc te wszystkie ubrania stwierdziłam, że tamte się nie nadają na taki ważny wieczór. Po długich poszukiwaniach znalazłam idealną sukienkę - jest biała, prosta i ma krótki rękaw. Szary płaszcz również znalazłam w tym sklepie. W trakcie poszukiwań torebki po raz dziesiąty zadzwonił Gregor, ale ja znowu to zignorowałam. Kupiłam bordową i dużą. Z moimi nowymi nadbitkami będą się świetnie komponowały czarne, wysokie szpilki, które wzięłam. Zastanawiam się czy zadzwonić do Gregora. Straszne mnie zdenerwował swoim zachowaniem, ale teraz się martwi i zachodzi w głowę, czy nic mi się nie stało, przynajmniej tak pisze. Już wracam do hotelu, więc niech jeszcze trochę pocierpi, dobrze mu to zrobi. Ja też się zastanowiłam, gdzie jest, a zatem jesteśmy kwita. Chociaż może lepiej, żebym zadzwoniła, bo nie wiadomo, co mu strzeli do głowy. Nie. Musi się czegoś nauczyć. Zadowolona weszłam do budynku witając się z pracownikami hotelu. Z tego co udało mi się przez ten krótki czas zaobserwować pracują tu bardzo mili ludzie.
Mój dobry humor zniknął zaraz, gdy stanęłam pod drzwiami do pokoju. Cicho je otworzyłam i od razu zauważyłam Gregora. Siedział pogrążony w myślach z głową objętą rękami, widać było, że jest przybity.
-Gregor. - powiedziałam cicho, lecz wystarczająco głośno by usłyszał. Chłopak zerwał się z łóżka i w mgnieniu oka znalazł się przy mnie i mocno przytulił. Słyszałam głośne bicie jego serca.
- Tak bardzo się bałem. Nie wiedziałem, gdzie jesteś. Pierwsze myślałem, że uciekłaś, a potem, że się zgubiłaś... - nie spodziewałam się takiej reakcji. Strasznie jest mi teraz przykro.
-Przepraszam. - chłopak ujął dłońmi moją twarz i patrząc smutnymi oczami prosto w moje rzekł:
-Proszę nie rób tak więcej. Gdyby coś ci się stało...ja... nie wiem, co bym zrobił. Jesteś moją dziewczyną i strasznie mi ta tobie zależy. - jego słowa wbiły mnie w podłogę.
-Za sześć miesięcy będziesz miał mnie z głowy. -  otworzył usta chcąc coś powiedzieć, ale momentalnie je zamknął i zrobił kilka kroków do tyłu patrząc na mnie jeszcze smutniejszymi oczami. Zakryłam wargi dłonią i zdałam sobie sprawę z moich słów. Powiedziałam prawdę, ale w nieodpowiednim momencie.
-Czy ty musisz mi to przypominać?! - krzyknął, a je podskoczyłam ze strachu. - Nie chcę o tym myśleć! Nawet nie wiesz jak bardzo pragnę byś się w końcu do mnie przekonała, a ty cały czas traktujesz mnie jak najgorszego wroga! To boli, tak cholernie boli. - pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. - A wiesz, co boli jeszcze bardziej?! Że ty i Tobias się kochacie, słyszałem jak dzisiaj wyznawaliście sobie miłość! Nienawidzę go z całego serca! Chciałem cię przeprosić i poszedłem kupić dla ciebie prezent. - pokazał mi srebrny naszyjnik z serduszkiem. Wzięłam go do ręki i dotknęłam zawieszki. Górna strona była pulchniejsza i wysadzona kryształkami, a na dolnej części widniał napis:
"25.11.2014    
Gregor"
-Mógłbyś? - spytałam podając mu mój prezent. Odgarnęłam włosy na bok, a chłopak stanął za mną. Poczułam jego chłodne palce na mojej szyi. Przeszły mnie ciarki. - Tobias jest  moim przyjacielem. Kochamy się jak brat i siostra. - niepewnie odwróciłam się w jego stronę. Coś było w jego oczach, coś pięknego, niepewnego, coś co mnie do niego przyciągało. Wpatrywałam się w nie jak zahipnotyzowana nie mogąc oderwać od nich wzroku. Jego oczy zabłysły radością i nadzieją. Zbliżył się do mnie. Dzieląca nas odległość była niewyobrażalnie mała. Mimo strachu, który odczuwałam, pragnęłam, aby zbliżył się jeszcze bliżej.
-Oooo - momentalnie spojrzeliśmy w stronę osoby, która nam przeszkodziła. W drzwiach stał uśmiechnięty Stefan. Dziękuję ci, mój wybawicielu. - Przyszedłem zapytać, czy chcecie do nas przyjść, ale wy macie lepsze rzeczy to robienia. - znacząco poruszał brwiami. Zirytowany Gregor chciał coś powiedzieć, ale ja mu przerwałam.
-Już idziemy. - ujęłam dłoń Schlierenzauera i opuściliśmy nasz pokój. Nagle zrobiło mi się strasznie wstyd. Nie powinnam dopuścić do takiej sytuacji, która miała miejsce kilka minut temu. Gdyby doszło do pocałunku zdzieliłabym siebie i jego. To jest tylko i wyłącznie udawany związek. Podobnie jak w "Pretty Woman" Różnice są takie, iż razem spędzimy pół roku, a nie tydzień, Vivian była kobietą lekkich obyczajów, ja natomiast jestem młodą dziennikarką, nie mam korzyści finansowych z tego układu, a przede wszystkim w naszej historii nie będzie szczęśliwego i romantycznego zakończenia. Swoją droga kocham ten film, znam go na pamięć, a mimo to nadal mi się nie znudził.
W pokoju Michaela i Stefana panował istny chaos. Na podłodze były ubrania, zielone bokserki zwisały z klamki od okna. Zdziwiona pokazałam na nie palcem. Michi oblał się czerwonym rumieńcem i zawstydzony szybko je ściągnął i rzucił pod łóżko. Oprócz nas w pokoju znajdował się Thomas, Manuel oraz Poppi. Chłopcy siedzieli w kółku i grali w karty. Obok Thomasa zauważyłam dużą ilość euro.
-Głupi ma zawsze szczęście. - Starszy Manuel kiwnął głową na wspomnianego wcześniej blondyna. Gregor przyłączył się do gry, a ja usiadłam obok nich uważnie im się przyglądając. Wyglądają jak młode, beztroskie dzieci. Stefan, który jest najmłodszym skoczkiem znajdującym się w pomieszczeniu grał najgorzej i przegrywał. Zrezygnowany rzucił karami i obrażony odwrócił się do nich plecami.
-Wiecie, dlaczego Stefan ma taki mózg? - Fettner pokazał na placach odległość, która miała może centymetr. - Bo mu spuchł. - pozostali skoczkowie wybuchnęli głośnym śmiechem.
-Stefan oblał test na IQ. - zaśmiał się Gregor
-A wicie, dlaczego mózg mężczyzny jest cenniejszy niż kobiety? - spytałam - Bo jest rzadkością. - zamilkli. - Bobrze, może ich ogramy, co ty na to? - chłopak ochoczo pokiwał głową. Chyba  nie wspomniałam, że lubię grać w Pokera, No to się chłopcy trochę zdziwią. Szło nam naprawdę dobrze. Tylko ten przeklęty Thomas był lepszy! Reszta grała beznadziejnie, a my posyłaliśmy im tryumfalne uśmiechy. Didl założył ciemne okulary. Thomas to nie imię, Thomas to stan umysłu. Dlaczego tak sądzę? Ponieważ nie pomyślał, że w szkiełkach odbiją się jego karty. Wiedząc, że mam lepsze niż on podbiłam stawkę do 500 euro.
-Wariatko, to wszystko co mamy! -  Kraft warknął cicho. Spojrzałam na niego uspokajająco. Manuel, Poppi i Gregor spasowali i w grze zostałam tylko ja i Diethart, który od razu pożałował swojej decyzji. Przybiliśmy z Bobrem piątki, po czym wstaliśmy i odtańczyliśmy taniec zwycięstwa.
-Co się szczerzysz, baranie? - zapytał zirytowany Thomas.
-Dzięki temu, że wygrali, nie będę musiał płacić za naszą kolejną randkę. - odpowiedział Gregor. Ja i Stefan spojrzeliśmy na siebie porozumiewawczo. Położyłam rękę na jego ramieniu i sprałam się na nim.
-Przepraszam skarbie, ale zdecydowanie wole wyjść gdzieś z Bobrem. - Gregor skrzywił się na moje słowa, a ja posłałam mu całusa. Po chwili usłyszeliśmy pukanie. Spanikowani chłopcy poderwali się z miejsca i zaczęli chować dowody po ich napojach alkoholowych. Zanim wszystko uprzątnęli w pokoju znalazł się trener kiwając głowa z dezaprobatą.
-Dobry wieczór, trenerze! - przywitali się chórem, a Michi niczym zawodowy piłkarz kopnął ostatnią puszkę po piwie w stronę łóżka.
-Jak mi to wytłumaczycie? - zapytał Hainz krzyżując ręce na piersi. Przed szereg wyszedł Manuel Fettner.
-Natalie to wszystko wypiła! - powiedział szybko, a Gregor zaserwował mu mocnego kuksańca w ramię. Widocznie go zabolało, gdyż spojrzał na niego z wyrzutem pocierając miejsce, w które Schlieri uderzył.
-Niech mu trener nie wierzy, Natalie nic nie wypiła. My tylko graliśmy w pokera- bronił mnie Stefan. On jest taki uroczy.
-Ile razy mam wam powtarzać, żebyście nie grali ze Stefanem w karty, bo chłopak później nie ma pieniędzy nawet na jedzenie! - wrzasnął trener.
-Ale ja dzisiaj wygrałem. - rzekł dumnie ciemnowłosy Tyrolczyk. Kuttin szeroko otworzył oczy ze zdziwienia.
-Przepraszam, chyba źle usłyszałem. Co zrobiłeś?
-Wygrałem z Natalie ponad 1000 euro. - objął mnie ramieniem, a ja uśmiechnęłam się promiennie.
-Widzę, że macie wystarczającą karę za ten wybryk. A teraz wszyscy do swoich pokoi, ale to migiem! - i tak o to skończyła się mini impreza w pokoju Hayboecka i Krafta. Coraz bardziej lubię naszą narodową kadrę. Od samego początku dobrze mnie traktują, a zabawa z nimi jest przednia. Myślę, że powinnam zadzwonić do Jonasa, aby podziękować za lekcje gry w Pokera. Gregor właśnie poszedł pod prysznic, więc to idealny moment do skontaktowania się z moją rodziną.
-Halo? - odebrał zachrypniętym głosem. Tak bardzo za nim tęsknie.
-Tato, cześć. Mam nadzieje, że nie przeszkadzam.
-Och, Natalie, skarbie, ty nigdy nie przeszkadzasz. Opowiadaj, co u ciebie.
-Wszystko dobrze. Dzwonie, by podziękować, za to, że dzięki tobie umiem grać w karty. - po drugiej stronie słuchawki usłyszałam cichy śmiech.
-Alex i Tobias nadal nie nauczyli się grać?
-Ale z nimi nie grałam, tylko z Reprezentacją Austrii w skokach narciarskich. - rzekłam dumnie.
-Moja dziewczynka. - był w pełni zadowolony z mojej wygranej. - A kiedy możemy poznać naszego przyszłego zięcia?
-Tato...
-No co? Chyba cię nie dziwi, że chcemy go poznać.
-Tato, Gregor jest bardzo zajęty i z pewnością nie będzie miał czasu na spotykanie z rodzicami swojej... - niedane mi było skończyć, gdyż ktoś wyrwał mój telefon.
-Dobry wieczór, z tej strony Gregor Schlierenzauer. Mi również miło Pana poznać. Natalie jak to często jej się zdarza naopowiadała Panu głupot, dla Państwa zawsze znajdę czas. Może przyjedziecie Państwo na konkurs Turnieju Czterech Skoczni w Innsbrucku? O, to świetnie.  Dobrze, dobrze. Dobranoc i do zobaczenia. - patrzyłam na niego z pełnym niedowierzaniem, a chłopak zadowolony z siebie uśmiechał się promiennie.
-Nie powinno cię to dziwić, że chcę poznać moich przyszłych teściów. - jego uśmiech jest taki piękny, pogodny. Byłabym hipokrytką, gdybym nie doceniła urody Gregora. Jego twarz jest zniewalająca, ale oczy są najpiękniejszą rzeczą, jaką kiedykolwiek widziałam. Myślę, że nigdy nie przestanę się nimi zachwycać. Nawet, gdy nasz "związek" się skończy zawszę będą mi się ukazywać  przed zaśnięciem. Tak już jest z cudownymi rzeczami, powracają do nas we wspomnieniach.


~*~
Cześć i czołem!
 Mamy za sobą pierwszy dzień w Norwegii ^.^ Jak wrażenia? 
Miło spędziłyście święta?
Strasznie dziękuję za komentarze. To dla mnie wiele znaczy.
Buziaki ;* 




5 komentarzy:

  1. Oo pierwsza ^^ Rozdział świetny :* Czekam z niecierpliwością na następny ;) Pozdrawiam i zapraszam do siebie ^^ Nowy rozdział:)
    http://happiness--is--everywhere.blogspot.com/
    Buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny rozdział, Kochana. ♥
    Jej... Nawet chyba nie zdajesz sobie sprawy z czego, iż z rozdziały na rozdział przywiązuję się coraz bardziej. ♥
    Wooow. :D Niezła sumka hehe I kto by pomyślał, no? Akurat karty i mogą się okazać tak przydatne w życiu. ^^
    Natalie ma się czym pochwalić! :D
    I znów... Znowu końcówka mnie tak zaintrygowała, a i rozczuliła. Pięknie to napisałaś, Kochana. Dzięki Tobie teraz, kiedy odtworzę te słowa w głowie, zamknę oczy, bez problemu będę mogła sobie to wszystko zwizualizować... Cudowne. ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział ^^
    I do refleksji, i do śmiechu. Faceci to takie wieczne dzieci, naprawdę ;) Kolacja z państwem Schlierenzauer... Coś czuję, że na jednej się nie skończy :)
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Lekko spóźniona, ale wkraczam do akcji.
    Ten rozdział jest po prostu genialny, cudowny i *wszystkie inne fajne przymiotniki*. Po pierwsze to bokserki Michiego przyprawiły mnie o dobry humor. Potem Thomas geniusz i jego okulary i jeszcze na dodatek radosny bóbr i troskliwy tatuś Heinz. Rozegrałaś to po mistrzowsku.
    Jeszcze muszę wspomnieć, że uwielbiam takie małe retrospekcje Nat, tak jak tutaj z tymi kaloszkami. Aż mi się przyjemnie robi, jak to czytam :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam, za długą nieobecność :*
    Rozdział świetny!
    Biedny Stefan, zawsze musiał przegrywać, a teraz mu się poszczęściło, ale z lekką pomocą.
    Coraz bardziej zastanawia mnie działanie Gregora i Natalie. Gregorowi zależy na niej, czuje coś więcej i to próbuje ukazywać, a Natalie broni się przed tym uczuciem, chociaż wydaję mi się, że jak się rozstaną, ona będzie za nim tęsknić.
    Czekam na następny i weny życzę :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń