Przytul mnie i połam lód w opłatki kry,
Przytul mnie wiosenny świt podaruj mi
Dopóki gwiazd szalony krąg, nadzieje mam,
Dopóki łza jest jeszcze łzą,
Nie jestem sam.
Ludzie najwięcej myślą o swoim życiu przed snem. Wtedy ogarnia nas dookoła ciemność, która często wypełnia naszą duszę. Marzymy o wielkiej miłości, o osobie, która mogłaby leżeć obok nas i szeptałaby miłosne wyznania. Wyobrażamy sobie naszą przyszłość, raz smutną, a innym razem szczęśliwą. Ale równie często zastanawiamy się nas sensem naszego życia i naszego postępowania. Zadajemy miliony pytań, które nie doczekają się odpowiedzi. Przypominamy sobie różne sytuacje z życia i besztamy siebie za złą postawę. Ja w tym momencie leżę tyłem do łóżka Gregora i myślę. Zastanawiam się celem mojego poczynania. Boję się, że skrzywdzę Jonasa. Człowieka, który kocha mnie jak córkę, a ja kocham go niczym tatę. On jest moim tatą, a nie jakiś mężczyzna, który bez skrupułów zostawił kobietę, która urodziła mu dziecko. Teraz ja bez żadnego oporu powinnam zniszczyć jego cudowne życie, które najprawdopodobniej wiedzie. Ale nie chcę zranić jego obecnej rodziny, która nic mi nie zrobiła i nie jest niczemu winna. A Jonas? Obawiam się, że poczuje się odtrącony, że pomyśli, iż chcę go wymienić. Tak się nigdy nie stanie. Jestem mu wdzięczna za miłość i wsparcie, które okazuje mi na każdym kroku. Na miano "taty" trzeba sobie zasłużyć, a on od początku naszej znajomości pokazuje, że nie mogę wymarzyć sobie kogoś lepszego. Tatą nie jest osoba, która spłodziła dziecko, tatą jest ten mężczyzna, który go kocha i wychowuje. Z drugiej strony, chcę dowiedzieć się, dlaczego zostałyśmy porzucone. W skali od jeden do dziesięciu moje rozdarcie wynosi sto jedenaście. W dość niezgrabny sposób odwróciłam się twarzą do Gregora. Chłopak miał zamknięte oczy. Oby nie spał, bo potrzebuję z nim porozmawiać.
-Gregor, śpisz? - spytałam szepcząc.
Usłyszałam niewyraźny pomruk, po czym chłopak odpowiedział:
-Nie, Natalie, nie śpię. - przetarł dłonią
rozespane oczy. - Coś się stało? - lekko uniósł swoje ciało, a głowę oparł o
dłoń.
-Mógłbyś opowiedzieć mi o moim
biologicznym ojcu? - spytałam niepewnie. Greg zastanawiał się przez moment nad
odpowiedzią.
-Jest wymagającym człowiekiem, ale mimo to
wszyscy go lubią, bo jest pozytywny, pomocny i dobry.
-Ma rodzinę?
-Ma żonę i dwójkę dzieci,
-Jest dobrym ojcem?
-Wydaję mi się, że tak. - dziwnie się
poczułam. Z jednej strony ogarnia mnie złość i zazdrość, ponieważ ktoś ma
osobę, która powinna być ze mną, a z drugiej zrobiło mi się cieplej na sercu,
gdy usłyszałam, że mam przyrodnie rodzeństwo. Moje oczy wypełniły się łzami.
Nie mogę zacząć płakać, nie przy nim. Głęboko nabrałam powietrza i zamknęłam powieki
na kilka sekund.
-Natalie, mogę...mogę z tobą dzisiaj spać
i cię przytulić? - jego głos był cichy, a wzrok błądził po całym pokoju.
-Nie wiem czy to dobry pomysł.-
wcześniejsze wydarzenie było chyba zbyt krępujące, bym mogła zgodzić się na coś
takiego.
-Ty tego potrzebujesz i ja też. - ma
racje. Chcę, żeby ktoś mnie mocno przytulił i swoim ciepłem ułożył do snu.
Podniosłam rąbek kołdry, tym samym wysyłając mu zaproszenie. Położył się obok
mnie na moim małym łóżko. Na początku nie wiedzieliśmy, co robić. W końcu ja
wykonałam pierwszy ruch. Położyłam głowę na jego torsie, a ręką objęłam jego
ciało, on natomiast otoczył mnie swoim ramieniem. Ten gest wcale dla mnie dużo
nie znaczy. Przecież ja często kogoś przytulam, jak nie Tobiasa, to Alex, jak
nie ją to kogoś w pracy, jakąś koleżankę lub kolegę. Lubię przytulać i być
przytulana. Niby dlaczego ten moment miałby mieć jakieś szczególne znaczenie?
Może dlatego, że Gregor przytula mnie w chwili, w której najbardziej tego
potrzebuję?
Wsłuchując się w bicie jego serca i
kołysana ruchem klatki piersiowej zasnęłam.
***
Obudziłam się kurczowo ściskając poduszkę.
Widok pustego pokoju mocno mnie zdziwił, ale na szafce znalazłam kartkę, na
której było napisane:
"Rano był u nas trener, by obudzić
mnie na trening. Spałaś tak słodko, że nie mogłem tego zniszczyć. Przyniosłem ci
śniadanie, a obok niego masz mapę, na której zaznaczyłem ci trasę prowadzącą
pod skocznie. Jeśli chcesz, to przyjdź.
Gregor"
Czyli czeka mnie mała wycieczka. W sumie
nie jestem głodna, więc tylko się odświeżę i przebiorę. Ubrałam szeroką
koszulkę w paski, jasne jeansy z przetarciami, ciepły płaszcz w czerwono czarną
kratkę i czarne botki. Dzisiaj pogoda była o wiele lepsza. Ale, mimo, iż słońce
wyszło zza chmur i przestało padać, wiał zimny wiatr. Oby nie przeszkadzał
skoczkom w treningu na skoczni. Do miejsca. które na mapie było znaczone
znaczkiem "X" z hotelu jest dosłownie 5 minut. Na trybunach było
około 10 osób, a pozostali to skoczkowie i sztaby. Nie znam tu nikogo. Nerwowo
rozglądałam się za znajomymi twarzami, lecz na próżno moje starania.
Nieoczekiwanie dostałam MMS'a
Od: Kurdupel
Patrz *.*
A pod spodem było załączone zdjęcie
nieznanego mi przystojnego mężczyzny.
Do: Kurdupel
Kto to? Jezu, jaki on jest boski
Po chwili usłyszałam dźwięk oznaczający,
że ktoś usiłuję się ze mną skontaktować. Czyżby to był Gregor? Niestety, bądź
stety to Alex.
-Halo? - odebrałam ucieszona możliwością
rozmowy z moją przyjaciółką.
-To jest Malachi Parker, nowa postać w
Pamiętnikach. - niemalże krzyczała z podekscytowania.
-Zamawiam! - szybko zareagowałam, wiedząc,
do czego Alexandra zmierza.
-To nie fair, ty już zaklepałaś Damona i
Klausa. - zabrzmiała jak obrażone dziecko.
-Dobra, dobra. Opowiadaj lepiej, kim jest.
-Zabił swoją rodzinę, z wyjątkiem siostry
bliźniaczki i był we więzieniu!
-Zakochałam się w
kryminaliście...-westchnęłam. Usłyszałam za sobą przeraźliwy pisak. W sekundzie
odwróciłam się do tyłu i ujrzałam Stefana, którego mina mówiła, że zaraz zemdleje ze strachu. - Alex, muszę kończyć. Zadzwonię później. - nie czekając na
odpowiedź rozłączyłam się.
-Gregor jest bandytą?! - pisnął. Zaśmiałam
się głośno.
-Nie, Bobrze. Rozmawiałam z przyjaciółką o
nowej postaci w "Pamiętnikach wampirów" - mówiłam spokojnie. Jego
twarz przybrała pogodniejszego wyrazu.
-Ej, też to lubię. - i powrócił wesoły
Kraft. - Który sezon?
-Początek szóstego. - rzekłam dumnie, a
chłopakowi zrzedła mina.
-Środek czwartego. - dlaczego Stefan nie
znalazł jeszcze ukochanej? Przecież on jest idealny i trochę przypomina mi
Tobiasa. Kraft mógłby być jednocześnie przyjacielem i wybrankiem serca. Można z
nim porozmawiać, oglądać romantyczny serial, śmiać się i przytulać. Jego
ramiona są stworzone do przytulania. Myślę, że Bóbr jest człowiekiem,
który jeśli raz pokocha będzie kochał na zawsze. Niestety, kobiety mają słabość
do złych chłopców. Pociąga nas to, co tajemnicze i nieodkryte. Ten rodzaj
mężczyzn jest bardziej powściągliwy, zamknięty w sobie i mniej skory do
wyrażania swoich uczuć. Dlatego tak intrygujące jest dociekanie, co im w duszy
gra. Nie wolno zapomnieć, że duża liczba kobiet stawia sobie za punkt honoru
uwodzenie kogoś, kto wydaje się być nie do zdobycia.
-Ziemia do Naty! - ocknęłam się z mojego
małego transu, gdy zauważyłam dłoń poruszającą się przed moim nosem. - Nawet ty
się wyłączasz, jak mówię. - westchnął. - Idę na drugą część treningu. - dodał przytulając mnie na pożegnanie. Kobiety nie umieją docenić mężczyzny,
który ma wielkie i dobre serce, a miłością mógłby zalać cały świat. Taki
właśnie jest Stefan. Zawsze pogodny, uśmiechnięty, za wszelką cenę pragnący, by
ktoś zaopiekował się jego sercem.
Chyba znalazłam odpowiedź na pytanie, dlaczego
Gregor miał tyle kobiet. Ponieważ jest zagadką. Chciały, żeby się przed każdą z
nich otworzył, by w końcu pokazał, jaki jest. Media wykreowały go na łamacza
kobiecych serca, na mężczyznę, dla którego liczy się tylko przygoda na jedną
noc. One chciały udowodnić, iż są na tyle wyjątkowe, aby poznać jego wnętrze. A
on coraz bardziej się w sobie zamykał i nie dopuszczał do siebie, że któraś z
nich może go naprawdę pokochać.
Westchnęłam zrezygnowana po raz czwarty
okrążając skocznie w celu znalezienia Gregora. Wyciągnęłam telefon z kieszeni z
zamiarem napisania do niego wiadomości. I nagle poczułam coś twardego i
upadłam.
-To jakiś marny żart?! - wrzasnęłam
spychając z siebie młodego blondyna, którego wcześniej nie widziałam na oczy.
Wyciągnął dłoń, aby pomóż mi wstać, ale ja zignorowałam ten gest. Szybko
otrzepałam się z kurzu. - No pięknie, jestem brudna! - uniosłam głos z
wyraźnymi pretensjami.
-Mogłaś patrzeć, jak idziesz. - odgryzł
się. Po akcencie poznałam, że pochodzi z Niemiec. - Jestem Andreas Wellinger. -
kolejny raz podał mi dłoń, tym razem w celach zapoznawczych.
-Natalie Fischer, - rzuciłam od niechcenia.
-Chyba w kadrze mi nie uwierzą, jak powiem
im, że spotkałem dziewczynę Gregora Schlierenzauera. Szczerze, większość
myślała, że rzuci cię po trzech dniach. - przesłyszałam się? On użył słowa "rzuci"? Czy ja jestem piłką? Uważałam, że Gregor jest arogancji,
ale on go pobił na głowę.
-Powiedz mi proszę, od kiedy kadra
Niemiecka zatrudnia nieletnich do noszenia nart skoczkom? - szeroko otwarł oczy
ze zdumienia. - Powinieneś się bardziej cenić. Myślę, że odpowiednią pracą dla
ciebie byłoby smarowanie nart.- Niemiec prychnął z oburzeniem.
-Jestem skoczkiem narciarskim i mam
dziewiętnaście lat! - ewidentnie się zezłościł. Punkt dla ciebie, Natalie.
-Naprawdę? - udałam zaskoczoną. - Ten
sport schodzi na psy. - rzekłam melodyjnie. Uniósł wzrok powyżej mojej głowy.
Nim zdążyłam obrócić się, by sprawdzić, co zobaczył, poczułam czyjeś ręce
oplatające mnie w tali niczym bluszcz. Gregor.
-Cześć, skarbie. - złożył pocałunek na
moim policzku. - O, widzę, że zdążyłaś poznać Andiego.
-Wiecie co, ja już może pójdę. Do później.
- ruszył przed siebie. Całe szczęście, że już go nie ma. Szczerze, nie
polubiłam go. Wyswobodziłam się z uścisku i stanęłam twarzą w twarz z
Tyrolczykiem.
- Jednak przyszłaś. - promienny uśmiech
pojawił się na jego twarzy.
-Przyszłam...Gregor, będziesz zły, jeśli
wrócę do hotelu? - pokazałam dłonią na moje ubrudzone ubrania.
-Jasne, że nie. Leć do pokoju i przygotuj
się na kolacje. - radośnie klasnęłam w dłonie, po czym pocałowałam go w policzek.
Dobrze, że nie wzięłam dużo pieniędzy, bo znając mnie weszłabym do jakiegoś
sklepu i wyszła z wypełnionymi torbami. Mama mówi, że to zakupoholizm, lecz to
nie prawda, bo jeśliby tak było Alex też by na to cierpiała. Doskonale pamiętam
dzień, w którym przeszłyśmy same siebie. Pojechałyśmy z jedną z koleżanek i jej
tatą do Salzburga. Oni spędzili tam tylko dwie godziny, a my nie dosyć, że
byłyśmy tam od 10 do 21, to jeszcze zabrakło nam na powrót do domu. Bogu dzięki
za Jonasa, który po nas przyjechał. I właśnie od tego dnia na zakupy z nami
jeździ Tobias, który jak się okazało też lubi szastać pieniędzmi, lecz robi to rozsądnie. Ja też byłam bardzo rozważna, kiedy wydawałam swoje pierwsze
kieszonkowe, bo przez długi czas go nie otrzymywałam. Dopiero, gdy mama i Jonas
wzięli ślub dawali mi pieniądze, ponieważ on dobrze zarabia, o ona otrzymała
podwyżkę.
***
Myślałam, że nie będę się denerwować przed
kolacją z rodzicami Gregora, ale teraz, kiedy stoję przed drzwiami restauracji mam ochotę
uciec, gdzie pieprz rośnie. To trochę do mnie niepodobne. Zawszę chętnie i bez
stresu poznaję nowych ludzi, a w tym przypadku boję się, że coś pójdzie źle.
-Kopniak na szczęście? - zapytałam z
nadzieją w głoście. Gregor tylko się roześmiał. Objął mnie ramieniem i pewnie
prowadził do stolika, w którym siedziała blondynka i brunet. Wdech i wydech,
Natalie. Przedstawiliśmy się sobie i zajęliśmy miejsca. Greg ujął moją dłoń
dodając mi tym samym otuchy.
-Mówiłeś, że jest ładna, ale nie, że aż
tak. - Komplementował mnie pan Paul.
-Tatoo...-syn spiorunował go wzrokiem.
-Ale to prawda. Zgodzisz się ze mną,
Angeliko?
-Ależ naturalnie. Natalie to bardzo
piękna, młoda kobieta. - oblałam się czerwonym rumieńcem śmiejąc się nerwowo.
Od zawsze miałam dziwną tendencje do odbioru komplementów i do nich samych.
Kelnerka przyniosła nam jedzenie. Spojrzałam na Gregora, a on wzruszył
ramionami.
-Zamówiliśmy za was, mamy nadzieje, że się
nie gniewacie, - uśmiechnęłam się łagodnie i zaprzeczyłam. Posiłek zjedliśmy w
kompletniej ciszy. Od czasu do czasu zerkałam na Gregora, a on mnie na
tym przyłapywał.
-Czym się zajmuje twoja mama? - zaczęła
temat rodzicielka Gregora.
-Jest pielęgniarką. - i to jaką dobrą. Do
każdego pacjenta podchodzi z sercem i niesamowitą dobrocią. Jestem dumna, że to
właśnie ta kobieta mnie urodziła.
-A tata? - dopytywała blondynka. Gregor
zareagował natychmiastowo zwracając jej uwagę mówiąc, że to ciężki temat.
Położyłam swoją dłoń na jego i uśmiechnęłam się lekko.
-Mój ojczym jest szefem firmy budowlanej.
- nie lubię używać tego słowa, wole nazywać go "tatą", ale nie byłam
pewna, czy w tej sytuacji wypada. Rozmowa zmieniła swój wygląd. Ojciec z
synem rozmawiali o sporcie, co jakiś czas wtrącała coś pani Angelika, a ja
oparta o krzesło przyglądałam się ich radosnej rodzinie. Rodzina to wielka
wartość. Daje nam wsparcie i dużo miłości. Gregor ma szczęście i dobrze, że
umie się z niego cieszyć i go docenić.
-Natalie może wyjdziemy na sekundkę? - spytała pani Schlierenzauer.
-Żaden problem. - wzięłam swoją torbę i
odeszłyśmy od stolika. W toalecie było wielkie lustro i w duchu dziękowałam za
to Bogu. Wyjęłam szczotkę i zaczęłam powoli rozczesywać moje niesforne włosy.
Długie, miedziane fale rozlały się na moich ramionach.
-Kochaj go. - ni z tego, ni z owego wypaliła
mama Gregora. W lustrze spojrzałam na jej odbicie. - Kochaj, bo on pragnie być
kochany. zaopiekuj się nim i bądź u jego boku zawsze, kiedy będzie cię
potrzebować. Mów mu słowa, które chcesz wypowiedzieć, żeby później nie było za
późno.
Proszę, obdarz go miłością, wielką,
szczerą i bezwarunkową. - słowa tej drobnej kobiety wbiły mnie w podłogę. Zaangażowanie,
z jakim wypowiadała wszystkie te zdania było przytłaczające. Przez to mam
wyrzuty sumienia. Ona wierzy, że my naprawdę jesteśmy razem, a to jedna wielka
farsa. Ale muszę brnąć w to dalej, bo nie chcę jej skrzywić prawdą. - A gdy
odejdę, nie daj mu upaść. - dodała po chwili łamiącym się głosem.
-Obiecuję. - kłamstwo. Moja klatka jest
coraz mniejsza. Im więcej kłamstw tym trudniej jest mi w niej żyć. Na sercu mam
ogromny ciężar, a moja dusze przepełniona jest smutkiem.
~*~
Witam, witam, witam!
Zgadnijcie, kogo czekają egzaminy gimnazjalne?
Tak, mnie...
Nawet nie wiem do jakiej szkoły chcę iść..
No cóż, tak też bywa...
A u was co słychać?
Dziękuję za komentarze <3
Buziaki ;*